Witam Was Kochani! Oto
ostatnia część z pewnego cyklu. Rozpocząłem moje opowiadanie o ulotnych,pięknych chwilach od poranka. Potem opowiedziałem o podroży i w ogóle spędzonym dniu, a teraz w tej trzeciej i ostatniej części opowiem o mojej fascynacji
spędzania wieczornego czasu letniego... patrząc się w niebo i gwiazdy.
Serdecznie zapraszam, dziękuję za czytanie i komentarze! Być może w przyszłości
ukażą się podobne cykle historii.
Wakacyjna
noc ma te swoją szczególną moc, że z pozoru, gdy życie zamiera, a wszystko
zmierza ku snom, zamykanym drzwiom, to jednak coś nadal żyje. Grają
nastrojowo świerszcze, wprowadzając
romantyczny nastrój. Wspomniane gwiazdy
sypią się na niebie, póki burza nie przyjdzie i nie doda charakteru wszystkim
przeżyciom i doświadczeniom całego dnia. Jednak spoglądam na gwiazdy, jedna
po drugiej, jednak słucham melodii natury nocnej. Patrzę na oświetlone puste
ulice. Czasem przejedzie jakieś auto – wyjątek potwierdza regułę. I mini stołówka.
Świeżo zerwana i przyniesiona mięta z ogródka. Zaparzona jak zwykle w moim
ulubionym naczyniu – pachnie, na ile może, nie aromatem jak z perfumerii, tylko
liśćmi wyrośniętymi z prawdziwie zwykłej gleby i wody, którą się w nią sączyła.
Smakuje delikatnie, bo ja bez cukru piję. Słodyczy doda czekolada. Nie wiem,
jaka byłaby to. Może mleczna albo jednak z nadzieniem? Tylko jakim?
Truskawkowym? Nie.. a może truskawki będę jadł, mając je świeże? Lub inne owoce?
A w środku czekolady będzie po prostu śmietankowa pianka.
O
tej porze otwiera się umysł marzeń, rozwiązań, a przede wszystkim spokój. Nie
chciałbym, aby ktokolwiek mi go zabrał. Niech każdy ma swe ustalone miejsce,
niech mi nie zabiera tej jedynej magicznej
chwili, o której pamiętam, która się nasycam, która tworzy nowe tereny w głowie
mojej. A może kiedyś to wszystko przestanie już być takie idealne, skończy się,
urwie i przemieli na proch? Pewnie kiedyś tak.
Zawsze
taki czas kojarzył mi się również z magią. W sumie. Kiedyś program Arkana Magii – taki z wróżkami, który
miał studio i oprawę nieprzebojową, ale bardzo klimatyczną. Kiedy jeszcze nie
interesowałem się tą tematyką, a było to dawno temu, oglądałem ten program
tylko po to, aby poczuć te niezwykłość. Chodzi mi o studio niebiesko-granatowe
z lampeczkami i takimi, co najważniejsze, gwiazdkami tle. Był też księżyc. A po
za tym. Specyficzna atmosfera magii podkreślana przez ambientową muzykę. Trochę
jak w kościele, ale zdecydowanie na niższych tonach i ciszej. A gdy noc jeszcze
cichsza i wszystko posprzątane, to co w głowie poukładane, myśli, marzenia i
pragnienia przelać można na wirtualny papier. To idealny czas na pisanie. Wcześniej chciałem powiedzieć, przy
gwiazdach można się zaczytywać. Potem można obejrzeć coś szczególnego lub
zatopić się w dźwiękach muzyki oraz słowach innych osób, mimo że tak odległych
i nieznanych nam... jak gwiazdy.
Warto być na bieżąco dzięki....
Warto zobaczyć również....
Chyba mój ulubiony wpis z tego cyklu... Może dlatego, że noc jest mi w jakiś sposób bliska sprawiając, że własnie wtedy w mojej głowie rodzą się najlepsze pomysły? Wiem jedno - ten wpis jest naprawdę wciągający i... w jakiś sposób uroczy na tyle, że wypełnia serce niezwykłym ciepłem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A. :)
Cudowny wpis. Ja także uwielbiam przebywać sam w nocy i patrzeć w gwiazdy... Jest tak spokojnie nikt nam nie przeszkadza i możemy na spokojnie przemyśleć nasze plany, marzenia, zachowanie, możemy także rozważyć na spokojnie nasz dzisiejszy dzień ...
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz na tym blogu i naprawdę mi się podoba :)
Obserwuje (jeśli mój blog ci się spodoba zapraszam również do obserwacji :D )
http://niebioeski.blogspot.com/
Świetny wpis 😊 Milo sie to czyta twoje przemyslenia😆
OdpowiedzUsuńP.S to zdjecie z mieta jest bardzo ladne 😱
Noc ma w sobie tyle uroku i jakąś "magię"
OdpowiedzUsuńFajny cykl ;)
Milego dnia/ nocy/ wieczoru ;)
wszystkonieowszystkim.blogspot.com
<3
OdpowiedzUsuń