czwartek, 9 kwietnia 2015

OPOWIEŚCI (1/3) - Poetyka codzienności – poranek


Kiedy głęboki mrok kończy swój żywioł i  "bieleje okno, szarzeją ciemności", to znak, że należy wypełnić kolejną kartkę w kalendarzu. Bywa to trudne. Mam kilka takich, które w ogóle nie są zapisane. Pustka i tak powie więcej. W każdym razie na dzisiaj zaplanowałem idealny dzień. Pozostaje więc tylko otworzyć wyspane oczy, przeciągnąć się, być może poleżeć dla celebracji tych chwil. Poprzez nie do końca ściągnięte żaluzje kłócą się promieni złote, dając do zrozumienia, że za oknem słońce dawno już wzeszło. Ptaki już od najwcześniejszych chwil koncertują. Powoli życie zaczyna toczyć się swoim rytmem. Sąsiad po cichu wychodzi do pracy,choć w mieszkaniach kołdrami opatulona jest póki co reszta społeczności bloku. Ja też opatulony, lecz już zmierzający ku aktywności. W końcu to wyjątkowy dzień, choć taki codzienny.




 Ważne jest to, że za oknem szykuje się bardzo gorąca pogoda, na niebie czysto, a w domu cicho i jeszcze chłodno. Podoba mi się ten mój pomysł. Pamiętam, jak jadąc na daleką wycieczkę klasową w czerwcu należało wstać bardzo wcześnie. Wychodziłem po 05 ramo, a pogoda sprzyjała. To była bardzo fajna atmosfera, rześkość letniego poranka i cisza przestrzeni ulicznych. Świadomość, że w domach ludzie śpią głębokim snem, a ja idę i wyjeżdżam. Tak, chyba po drodze spotkałem kogoś rozwożącego świeże pieczywo – trud nocy całej – ich cud poranka być może omija – ze zmęczenia. Ale taki wiedzie rytm życie, kiedy to ludzkość rano się budzi i wędruje po bułki czy chleby. Nie ważne, czy do sklepu, czy do chlebaka. W każdym razie świat miasta się zatrzymuje lub spowalnia. Choć na trochę daje odetchnąć. 




Jest w tym miejsce  na zachwyt. A ja sam chcę się zatrzymać, nie chcę, żeby mi coś uleciało. Coś dobrego, bo zło niech się trzyma z dala za rogiem każdej ulicy i za plecami każdej osoby. Wracając do mnie, który przebywam w domu. Pachnie tam kawą, do której dolewam mleka. Czuć. Aromatyczne i pobudzające. Śniadanie takie, o którym już kiedyś pisałem. Potem różne czynności, w tym orzeźwiająca gimnastyka. Ale co jest ważne? Zbyt długo się nie lenić! Nastawić swój mózgoodbiornik na częstotliwości pozytywne, aktywne i długofalowe. Dla jednych będzie to..., dla innych będzie tamto. Wetrzeć krem, nawilżyć usta, uczesać się przed lustrem i uśmiechnąć. Z szafy wybrać to, na co masz ochotę. Nie będzie to fantazyjny strój. Kolorystycznie, po prostu czerń z wyróżniającym się bordo. 




Teraz idziesz w drogę. Ważne tylko, aby nikt ci jej nie zastawił. By żadne brudy nie wróciły. Żeby czas tykał jak w szwajcarskim zegarku. Mój zegarek, którego wskazówki są zrobione z kawałków smacznego ciasta wielkanocnego, chodzi tak, aby czas był pełen słodkości. Tego ciasta bez wcześniej pracy jednak by nie było. A zielone listki to godziny. Zieloność nie jako głupota, lecz jako pierwotność rozumiana w pojęciu natury. Tej wszechobecnej, ogólnej, ale też własnej i wewnętrznej. Żyjąc, czując, nie podążając za stadem, dostrzegając ulotne... Może one staną się w pamięci nieulotne? 
                                                      
                                                                                                                                                  CDN...

Co jest dla Was ważne, by pozytywnie i dobrze zacząć dzień?

Czy poranki są trudne, czy jednak można odnaleźć w nich coś dobrego? 

Jakie są wasze ulubione dni?





Warto być na bieżąco dzięki....



Warto zobaczyć również....



2 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego, ale ten wpis miał w sobie coś magicznego. Bardzo, ale to bardzo mi się spodobał - gratuluję!
    Ach, co jest ważne, by dobrze zacząć dzień...? Po pierwsze - zwlec się z łóżka po pierwszym budziku, a nie setnej drzemce, a później kubek aromatycznej kawy i od razu świat staje się piękniejszy. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz :) Ty to masz talent <3 nie moge się doczekać następnej części ;)

    OdpowiedzUsuń