Pewnego
wieczoru, pomyślałem sobie: "a obejrzę dziś jakiś polski film, jakiś
dramat obyczajowy lub psychologiczny... niech sobie będą rozmowy, życie...
codzienność. To jest to, czego chcę w tym momencie". I tak też się stało.
Znalazłem film z bardzo lubianym przeze mnie aktorem Mateuszem Kościukiewiczem.
Debiut fabularny Filipa Marczewskiego Bez
wstydu był ostatnim ważnym, którego nie widziałem, tak więc moja decyzja
nie mogła być inna. Dzisiaj kilka słów na temat tego filmu.
Wracając
do rodzinnego miasteczka Tadek (Mateusz Kościukiewicz) odkrywa, że jego
ukochana siostra Anka (Agnieszka Grochowska) związana jest z żonatym mężczyzną. Wiedziony "niemoralnymi"
uczuciami Tadek uczyni wszystko, by skompromitować kochanka siostry. Nie zauważa
nawet, że sam jest obiektem westchnień miejscowej Romki, Irminy, która gotowa
jest dla niego zerwać narzucone jej przez rodzinę zaręczyny.
Bez wstydu to produkcja reklamowana głośnym hasłem
"Miłość nie zna tabu". I myślę, że w gruncie rzeczy jest to film o
nieszczęśliwych miłościach, które nie mogły się udać. Młodszy brat Tadek
przestaje kryć się ze swoimi uczuciami i zafascynowaniem do siostry. Tymczasem
ona tkwi w obłudnym związku z żonatym i nieszczerym mężczyzną. Postać młodej cyganki, która zmuszona jest wziąć
ślub, pomaga zobrazować lokalną romską społeczność.
"Kocham
Cię, nie mogę dłużej się tego wstydzić" – te słowa wycedza brat do Anki.
Jego działania są podyktowane nigdy wcześniej niewypowiedzianą namiętnością.
Przegania złego kochanka, pomaga jej, chce się do niej zbliżyć. Taka miłość,
zdaje się, nie może jednak istnieć,
jakkolwiek prawdziwa by nie była. Kazirodztwo wydaje się siać lęk i niesmak
wśród ogółu. Zazwyczaj ludzie, którzy spędzają ze sobą bliski czas w dzieciństwie,
w przyszłości uznają te osoby za mało atrakcyjne seksualnie. Z punktu widzenia
rozrodczego, takie stosunku zwiększają ryzyko wystąpienia chorób genetycznych,
lecz po za tym, jedynym ograniczeniem są narzucone normy kulturowy. W nie
których krajach takie stosunki są karane, ale nie wszędzie. Pozwala się na
takie związki. Jakie rozwiązanie spotkało bohaterów filmu? O tym można
przekonać się oglądając film.
Lubię
różne rodzaje filmów. Od dawna lubię takie kino, jakie reprezentuje ten film.
Realistyczne i obyczajowe... dotykające i próbujące uchwycić codzienność,
zwykłość życia i w końcu relacje między ludźmi. Ja osobiście widziałem tytuły,
które zdecydowanie bardziej mnie zachwyciły. Były piękniejsze, z lepiej
uchwyconymi dialogami, sytuacjami... czy zdjęciami. Zwracam jednak uwagę, że z
tematem kazirodztwa, takiej miłości nie spotykam się na co dzień w ogóle i w
filmach. Podobnie trudno znaleźć kwestię cygańską. To stanowi wartość. Z
drugiej strony są rzeczy najzwyklejsze, a nimi są związki, ludzkie uczucia itd...
No i po raz kolejny spotykam się z miastem Wałbrzych – zaniedbanym, prostym,
ale swojskim. I ładna muzyka jest: Pawła Mykietyna.
Ten
film ma właściwie sporo z debiutu. Nie jest on na miarę Komasy i Sali Samobójców ani znanego mi – bardzo
młodego, zdolnego, kanadyjskiego autora filmów – Xaviera Dolana. Wydaję mi się,
że Marczewski ma potencjał na ukazywanie bohaterów, ich relacji i psychologii w
codziennych sytuacjach. Wszystko jest poprawne, a reżyser musi raczej odnaleźć
odpowiednią formę i przekaz, ponieważ temu filmowi zabrakło "tego czegoś
szczególnego" po za tematem.
Pomimo
wszystkiego nie sposób całkowicie o Bez
wstydu zapomnieć. Przede wszystkim ze względu na pomysł. To nie jest kino
dla każdej osoby. To kino autorskie, trochę trudne, niejednoznaczne i
nieschematyczne. Trochę nudne, jak to niektórzy określają, ale tak naprawdę
bliskie temu, co ludzkie i ważne.
Ocena:7/10
Miłość zakazana?
Warto być na bieżąco dzięki....
Warto zobaczyć również....
Dzięki za polecenie, bo właśnie szukałam jakiegoś dobrego, polskiego filmu, którego nie oglądałam ;).
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym filmie, ale jakoś nie miałam okazji go obejrzeć. Po Twoim wpisie mam ochotę zobaczyć, czy wpasuje się w moje filmowe gusta :)
OdpowiedzUsuń