poniedziałek, 2 marca 2015

O fascynacjach nastolatka, moje przechodzenie z dzieciaka w dorosłość

Każdy z nas przechodził okres fascynacji przeróżnymi rzeczami. To bardzo charakterystyczne dla okresu bycia nastolatkiem, dla młodości. Odcinamy się od przyległej już zbyt długo skorupy dzieciaka, chcemy być bardzo dorośli. Ale póki co, kierują nas emocje, póki co – uczymy się siebie i nawet nie wiemy, jak dziwna będzie ta droga, nawet nie mamy świadomości, jak ulotne będzie to wszystko, co w trakcie młodzieńczości nas spotka. Ale w porządku. Są różni ludzie. Sporo osób zainteresuje się różnymi subkulturami, będzie potrzebować wzorca, idola, autorytetu i to jest normalne. Inni idą w kierunku nauki, elegancji, a może mody... inni buntują się i nie chcą być "sztywni", chcą być wolni. Zaczynają się inaczej ubierać, jak każdy manifestują swoje poglądy i styl. Wszystko jest takie mocne i intensywne. Każda nowa rzecz, fascynuje i jest dla nas największą. Nie tylko pierwsze miłości, przygody z przyjaciółmi, może alkohol i imprezy?

Nieodłącznością są gwiazdy, artyści... rozrywka i sztuka. Ja dziękuję za spotkanie jednej osoby, dzięki której poznałem fantastyczny zespół. I wtedy ruszyła machina. Od samego początku czułem, że to jest piękne. Inne niż to wszystko, co wcześniej, intrygujące, dojrzałe, pociągające, mądre. Oczywiście, minęło trochę czasu.

Nauczyłem się wiele. Teraz wiem więcej, obiektywniej patrzę na świat, inaczej rozumiem teksty, choć bardzo podobnie odbieram melodie. Kiedyś, nic nie wiedziałem na temat tego wszystkiego, o czym tutaj piszę na blogu. Ciągła niepewność, czy to wszystko ma sens, czy jest czegoś warte, czy to nie jest tylko pomyłka... Ale na pewno nie jest.

Wspomniałem w poprzedniej notce, że odkrywasz w czasie muzyki swoje wnętrze, że jest ona pięknem. A jak się jest nastolatkiem, to czy czasem nie jesteś ciągle i ciągle zaskoczony sobą? A światem to już w ogóle, a po tym świecie zostaje tylko po części spore rozgoryczenie. Czy coś się we mnie od tego czasu zmieniło? Na pewno czytając mnie, stwierdzasz że jestem wrażliwy czy tam uczuciowy. Kiedyś byłem nadwrażliwy, to choroba bycia w tym wieku. Ktoś ostatnio skomentował mi tutaj wpis, mówiąc że jest "romantykiem". Dlaczego odpisałem, że to szaleństwo? Bo byłem takim romantykiem... Nadwrażliwym i zamkniętym. Ale trzeba znać umiar, po prostu trzeba się siebie nauczyć, bo warto być po prostu... wrażliwym, ale i twardym zarazem, wiedząc, kim się jest, jaką ma się wartość, i czego się chce od życia. Nigdy nie zapomnę, że nauczyłem się czuć i rozumieć. To najpiękniejsze, co mnie spotkało. Gdyby nie to, nie byłbym ani odrobinę w tym okrutnym świecie szczęśliwy.

Jaka była wasza pierwsza fascynacja podczas bycia nastolatkiem?


Czy należycie do jakiejś kultury? Zmieniliście się? A może ciągle zmieniacie?

Warto być na bieżąco dzięki....

Warto zobaczyć również....



2 komentarze:

  1. Hmm... właściwie to ja wciąż jestem nastolatkiem i owszem mam takie fascynacje...
    Czuje się inna od wszystkich, ale właśnie przez to czuje się dobrze. Zawsze jak ktoś pyta się mnie czego słucham odpowiadam "nie znasz" i na tym kończę rozmowę. Lubie mieć poczucie że słucham czegoś co jest fajne, czegoś z czego jestem dumna.. i nie chce mówić o tym osobą które i tak nie zrozumieją jak piękne i ważne to dla mnie jest.
    Mam troszkę dziwne poglądy, ale ostatnio miałam wrażenie że ginę w tłumie ludzi i niczym się nie wyróżniam... miałam potrzebę to zmienić i między innymi, zaczęłam chodzić w czerwonych glanach haha dużo mi to daje radości (dziwne, w końcu to tylko buty o.o), przekułam tez dwie dodatkowe dziurki w uchu... w każdym razie coraz bardziej mam potrzeba wyrażania siebie poprzez wygląd...
    No i skończył się na tym że moim rówieśnicy stwierdzili że jestem dziwna i mówią o mnie "satanista" (chyba osoba która słucha rocka jest od razu z tym kojarzona...eh te stereotypy...)
    No i.. przyjaciół mam :) miłości szukam, ale mam czas

    Świetny wpis :) fajnie się tak czyta czyjeś myśli wieczorem heh i samemu można pomyśleć
    Odpowiadając na ostanie pytanie: Tak, ciągle się zmieniam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż... moje bycie nastolatką minęło już bezpowrotnie, jednak wcale nie czuję się z tym źle. Właściwie z każdym kolejnym rokiem czuję się coraz lepiej, mimo że wciąż popełniam takie czy inne błędy to grunt, że wyciągam z nich wnioski. Co do tych fascynacji - o tak, masz rację, że właśnie w tym okresie młodzieńczym, pojawia się czasami jakiś bunt bądź po prostu powoli kształtuje się coraz bardziej nasza osobowość. Muszę przyznać, że i u mnie, dzięki poznaniu pewnej osoby, z którą kontakt utrzymuję do dzisiaj, choć to relacja dość skomplikowaną ma historię, to no właśnie - wracając do tematu: dzięki tej osobie zaczęłam bardziej kształtować swój gust muzyczny, a co za tym poszło - i nieco styl ubierania się zmienił... No nic nie poradzę na to, że kolor czarny jest taki piękny, a trampki to najwygodniejsze buty na świecie :D (oczywiście nie jestem znowu taka mroczna, co to, to nie!).

    Bardzo spodobało mi się to, co napisałeś: "bo warto być po prostu... wrażliwym, ale i twardym zarazem, wiedząc, kim się jest, jaką ma się wartość, i czego się chce od życia. " - to jest idealne, nic dodać, nic ująć. Właściwie w tym zdaniu zawarta jest myśl, którą każdy powinien gdzieś w swojej głowie zatrzymać, gdy tylko ją przeczyta.

    Pozdrawiam,
    A. :)

    OdpowiedzUsuń