wtorek, 3 marca 2015

BLOG z kulturą #5 Muzyka to życie – historia pierwszych zamiłowań


Nirvana i Placebo. Od pierwszych dźwięków Come as you are, przypomina mi obecność drugiej osoby. Nowe rzeczy w życiu. Ten pokój, w którym wiszą abstrakcyjne i surrealistyczne obrazy i rysunki. Jest gitara klasyczna, są oczywiście jakieś ołówki, wielki dziennik z pamiątkami.  Na dodatek jakieś jedzonko, a co najważniejsze szczere rozmowy. Czas, w którym mogę się czuć w zupełności spokojnie, ponieważ nie muszę martwić się, jak odbierze mnie ta druga osoba, czy oceni czy coś innego. W ten sposób, ze ja jestem dziwny, głupi, że nie pasuję do otoczenia, do innych ludzi? Nie, po prostu jestem. Muzyka łączy ludzi. A ona łączy się z ludźmi.

Warto więc słuchać dobrych ludzi i dobrej muzyki. A teraz cytat z książki Jacka Dehnela Lala: "Powtarzanie rzeczy pięknych i mądrych jest piękne i mądre samo w sobie i należy do takich samych cnót, jak karmienie głodnych, opiekowanie się zwierzętami, podlewanie roślin czy udzielanie jałmużny"


Placebo mówi: "Bratnie dusze nigdy nie umierają, spokojnie, otrzyj łzy..." Z początkowego okresu mojej fascynacji, gdy słyszę dźwięki Ask for answers mam przed oczyma długi chodnik wiodący przez całą, calutką ulicę, wieczorem, zimowym wieczorem, mroźnym, w dodatku pięknym wieczorem, kiedy to odprowadzam kogoś... Kilka dobrych miesięcy później, kiedy to kończy się mój kolejny etap w życiu, jest już bardzo ciepło, wręcz gorąco i panuje bardzo miła atmosfera. Króluje we mnie inna ich płyta plus jakieś piosenki. Bardzo młodzieńcze, rockowe brzmienia. Pierwsza bowiem płyta i bardzo emocjonalny i ekstrawertyczny Brian Molko. A potem głębokie lato... pojawia się kolejne i kolejne i całość. Piosenka na pożegnanie, Walka o słońce. I ta ostatnia od kilku lat towarzyszy mi. Jest moim hymnem na część walki o lepsze. O symboliczne słońce, które przypomina po prostu o własnym szczęściu. O walce z własnym, prywatnym przeciwnikiem. Słowa, które działają jak magiczne zaklęcie, aczkolwiek proste: Śpij mój zabójco (...) Ja będę walczyć o słońce. 





Warto być na bieżąco dzięki....


Warto zobaczyć również....

4 komentarze:

  1. Widzę, że piszesz coraz częściej i bardzo dobrze - przynajmniej wiem, że wieczorem mogę w końcu poczytać ciekawy blog. ;)
    Ach, ta Nirvana... Uwielbiam. Słuchając tych kawałków przenoszę się w inny świat, zdecydowanie. Co do Placebo - niestety jakoś do tej pory nie słuchałam, w sumie nie wiem dlaczego, kojarzę jedynie jakieś pojedyncze utwory. Chyba pora sobie przesłuchać więcej.
    Pozdrawiam,
    A. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarówno Placebo jak i NIrvany słucham ,racja muzyka łączy ludzi , a co do Come as you are to ta piosenka też ma dla mnie/ duże znaczenie , jednak to pozostawię dla siebie !!!
    http://youwinoryoudie66.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny post!
    Szczególnie podobały mi się słowa "Muzyka łączy ludzi. A ona łączy się z ludźmi. Warto więc słuchać dobrych ludzi i dobrej muzyki"
    Nirvana <3
    Placebo, przyznaje nawet nie znam... więc już wiem co będę dzisiaj robić - przesłucham sobie trochę.
    Kocham muzykę! Nie jest w stanie nawet tego opisać... są utwory przy których się rozpływam, są takie przy których słuchaniu czuje się jak szyba która rozlatuje się na milion małych kawałków (tak zawsze to pisuje, dziwne porównanie...), a są takie że po usłyszeniu jednego dźwięku od razu się uśmiecham :)
    Coś pięknego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń