-
No kochana wnuczko, ktoś przyjdzie do nas dzisiaj na kolację – zapowiada babka
wampirzyca
-
Kto będzie jadł? Ty czy on? – odpowiada wnuczka
-
Bardzo śmieszne. Tak czy siak muszę mieć wolną noc.
-
Tylko proszę! Umyj wreszcie ten młynek od mięsa i krew z podłogi, bo jak kiedyś
przyjdzie do nas w nieoczekiwanej chwili gospodyni kamienicy... To wiesz.
Bardzo się zdziwi.*
Jak
wyobrażamy sobie wampiry? Mieszkają w miejscach niedostępnych dla przeciętnych
ludzi. Są to jakieś zamczyska czy coś. Często nienaturalnie się zachowują, tak
jakby byli ludźmi, którzy uciekli z zakładu psychiatrycznego. Są przecież
seryjnymi mordercami. Żywią się ludzką
krwią – to przerażające. Sieją postrach i grozę! A co gdyby spotkać po prostu
wampirzycę, która zajmuje się bajkopisarstwem? Prawdzie nieco niezrozumiałe dla
dzieci... Gdyby tak spotkać osobę, która wprawdzie ludzi nie lubi, ale też nie
ma na nich punkcie wariacji i wcale nie myśli non stop o wbijaniu w ich szyje
swoich kieł i wysysaniu z nich krwi. Bardziej interesowało ją pisanie, a potem
zbadanie, czym są uczucia i miłość. Oto Jerne Volta-Ampere – bohaterka debiutu Ugrofińska wampirzyca węgierskiej
pisarki Noémi Széesi.
W
sumie mnie ta powieść nieraz rozbawiała, zaciekawiała i zastanawiała.
Oczywiście, do bycia w pełni usatysfakcjonowanym trochę mi brakuje, ale raczej
jest to dla mnie ciekawa przygoda. Głównymi bohaterkami są babka, która
ma ponad 200 lat oraz jej wnuczka Jerne, która początkowo nie jest jeszcze wampirem,
ale w jej żyłach płynie taka krew. Przepustką do świata wiecznie żywych –
umarłych jest pierwsze ukąszenie i napicie się krwi – z tym młoda się rozprawi.
Wnuczka to nietypowa bohaterka jak i babka. Relacja między nimi bez złudzeń
przypomina wiecznie napiętą panującą w domu pomiędzy starszym a młodszym. Jest w
tym wiele goryczy, przekomarzania się aż w końcu dyktatura babki. Wracając
do wnuczki można mówić o niej jako o bohaterce introwertycznej, nie lubiącej
świata, ale nie podejmującej zdecydowanych kroków w nim. Jedynym konkretnym
marzeniem jest wydanie bajki i pisanie bajek. Problem w tym, że ich treść i
przesłanie odstaje od norm. Po drodze przyjdzie jej się
z mierzyć z uczuciami, choć jako wampir nie będą jej do niczego potrzebne. Te i
inne pojawiające się postacie są okazją do pokazania pewnego wycinka mentalności
Węgrów.
Powracając
do rozbawiania, uważam to za spory atut! W szczególności w pierwszym tomie.
Pojawiająca się groteskowość, jak choćby nagi anioł wśród wampirów, spora ilość
czarnego humoru sprawiają, że opowieść ta to nie powieść grozy i fantasy, lecz
raczej czarna komedia – obyczajowa, która utrzymana jest w konwencji świata
wampirów. W drugim tomie ilość tego humoru jakby spada, jest nieco monotonnie,
ale akcja zmierza ku dobremu (oceniając jakość książki) zakończeniu.
"-A więc pana zdaniem jestem cynicznym zwierzęciem - odezwał się niespodziewanie Chomik, zapalając kolejne cygaro. (...)
- Pan ma chyba paranoję, Chomiku - wycedził Kret, ponieważ zadecydował, że za żadne skarby nie będzie się denerwował. Chomik zgasił wypalone do połowy cygaro, zostawił je w popielniczce (...)
-Paranoję? Być może. A teraz napijmy się. "
Ugrofińska wampirzyca wydana w 2002 r. wychodzi naprzeciw
stereotypowym poglądom i wizjom na temat wampirzego życia. I dobrze. Jest to
pozycja w ten sposób ambitna, choć nie wybitna. Jest okazją do obyczajowego
spojrzenia w inny sposób na tę tematykę. Ucieszy tych, którzy cenią sobie
trochę specyficznego humoru oraz inteligencję. Nie jest to długa książka, dwa,
trzy wieczory poświęcone jej mogą wystarczyć. Nie wymaga maksymalnego
skupienia, ponieważ narracja jest pierwszoosobowa,
język nieskomplikowany, a wątków nie jest dużo. Być może masz ochotę spróbować
czegoś innego? Pamiętaj, nie każdego zadowoli, ponieważ nie każdy oczekuje
takiej wizji i przekazu.
Czytacie
powieści o wampirach? A może oglądacie takie filmy? Jakie?
Czy
jesteście taką tematyką zainteresowani?
Czy
spotkaliście się z tą tematyką przedstawioną w niekonwencjonalny sposób?
*Przytoczony dialog nie pochodzi z recenzowanej książki.
No, no... recenzja książki u Ciebie na blogu - lubię to! Widzę, że robisz mi konkurencję, której i tak mam sporo (taki żarcik) ^^. Co do samej lektury - nie wiem czy by mi się spodobała, ale może kiedyś sięgnę (czyli w momencie, gdy wypełnię swoją bieżącą listę czytelniczą, a jednak jeszcze trochę to potrwa).
OdpowiedzUsuńJedyne co muszę Ci napisać jako radę: pilnuj powtórzeń, bo tak się złożyło, że słowo "relacja" pojawiło się trzykrotnie w dwóch zdaniach, co nieco zaburza całość, ale poza tym - nie mam zastrzeżeń. ;D
Pozdrawiam
A. :)
http://still-changeable.blogspot.com