wtorek, 17 lutego 2015

YUMA (2012) – recenzja filmu sensacyjnego z Jakubem Gierszałem – warto czy nie warto?


Yuma Piotra Mularuka był raczej wyczekiwanym i głośnym tytułem 2012 r. Chciano dobrego filmu sensacyjnego, w obsadzie obsadzono znanych i dobrych aktorów: Jakub Gierszał, Katarzyna Figura czy Tomasz Kot. "Czasem wystarczy jeden krok, by przekroczyć wszystkie granice" – tymi słowami reklamowano film. Ciekawy wątek osadzony w rodzącym się kapitalizmie polskim początku lat 90. Młodzi ludzie, którzy marzą o czymś więcej. W tle niewygodna historia sprzed lat i zemsta. 

Początkowo niewinne "szabrowanie" produktów za zachodnią granicą przeradza się w sprawnie działającą organizacje, dzięki której Zyga (Jakub Gierszał) i jego przyjaciele wyrastają na przywódców lokalnej społeczności. Centrum stanowi pub ekscentrycznej, ale już podstarzałej ciotki Zygi (Katarzyna Figura), która wspiera działania siostrzeńca. Sukces krzyżuje pojawienie się tajemniczego Opata – mafii, kolegi policjanta i sprawy z przeszłości.


Chodź coś zajumać

Termin "zajumać", czyli ukraść coś komuś jest współcześnie obecny w języku potocznym czy slangu młodzieżowym.  Określenie to jednak ma swoje pewne pochodzenie. W 1957 r. premierę odbył kultowy western Delmera Davesa 15.10 do Yumy. Tytuł odnosi się do odjazdu pociągu, który miał zaprowadzić bohaterów na Dziki Zachód.  "Juma" to przede wszystkim kradzież po za granicami Polski (Niemcy), szczególnie popularna w PRL/po upadku komunizmu związana z towarami luksusowymi wówczas niedostępnymi lub trudno dostępnymi. Z Zielonej Góry do Berlina odjeżdżał pociąg PKP o tej samej godzinie, co we wskazanym westernie, co budziło skojarzenia. Tak  więc zrodziło się "jumanie".

A DLACZEGO TYTUŁ BRZMI YUMA, A NIE JUMA?

Nie bez przyczyny tytuł filmu brzmi Yuma, a nie Juma. Twórca filmu Piotr Mularuk zdecydował się użyć aluzji filmowych do wspomnianego westernu z lat 50. Główny bohater – Zyga – jest fanem tego filmu. Podczas pierwszej wizyty w Berlinie napotyka kowbojski sklep, którego rekwizytem jest manekin – kowboj. Ten u boku głównego bohatera, podczas późniejszej akcji, pojawi się ponownie. To niejedyne nawiązania do Yumy występujące w filmie.


Z kilku powodów mógłbym, zarówno zachęcić, jak i odradzić oglądania tego filmu. Nie oczekujmy spektakularnych rozwiązań sensacyjnych, bo pod tym względem film jest trochę chaotyczny, niedopisany, a w sumie niefascynujący, oprócz wątku finałowego. Rozumiem początkowe motywacje bohaterów, późniejszych nie za bardzo. Na uwagę zasługuje z pewnością odtworzenie klimatu, sytuacji tamtych czasów, w szczególności z punktu widzenia młodzieży. Yuma jest dla nich ogromną szansą na zdobycie towarów oraz pozycji społecznej. Tło obyczajowe, społeczne jest bardzo dobrze odtworzone. Niesamowicie podoba mi się muzyka (Jana P.Muchowa i m.in. jego piosenka Out of shadows (feat. Vaclav Havelka) - warto posłuchać!!) W stylu kowbojskim, westernu. Tworzy napięcie niczym przed odpaleniem pierwszego strzału z rewolweru, ale również daje poczucie przygody – jaką niewątpliwie jest dla bohaterów Yuma. Brakuje tutaj jednak dobrze napisanych postaci. Wprawdzie główna rola nie powinna nas zawieść (jak również gra aktorska Gierszała – dobry aktor młodego pokolenia!), ale rola Opata czy policjanta Rysia jest zwyczajnie niedopracowana. Przyjaciele Zygi trochę przejaskrawieni na ogół śmieszą. Jest jeszcze postać niedostępnej dla Zygi Majki, w której się podkochuje. Wątek miłosny jednak rozmywa się w całości fabuły, jest nieprzejmujący, nieważny i naciągany.




Historia pięknego wzlotu, sukcesu bohaterów, ale również ich upadku jest w porządku. W całości odnajduję jednak kilka mankamentów. Polskie kino ma w swoim dorobku parę zdecydowanie większych, lepszych sukcesów w tym gatunku. Nie jest to jednak zły film, który należy obrzucać negatywnymi epitetami. Udało się umieszczenie bardzo ciekawego kontekstu lat 90., zjawiska jumy i film trochę mówi o tym, jak szybki, tani sukces może przerodzić się w marny. Na leniwy wieczór, czemu nie? Ale, żeby się bardzo zachwycać, trochę gorzej.

OCENA: 6,5/10

PLUSY:
-Dobra rola Jakuba Gierszała
- Ładne zdjęcia
- Odtworzono klimat tamtych lat
- Bardzo ciekawy temat i analiza ówczesnych zachowań i rzeczywistości
- Na uwagę zasługuje scena napadu na jubilera!
- Niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa!

MINUSY:
-Słaby wątek historii sprzed lat
-Słabo rozegrany wątek z mafią
-Słaba akcja i pomysły na fabułę
- Płaski wątek miłosny



Warto być na bieżąco dzięki....





Warto zobaczyć również....



3 komentarze:

  1. Świetny utwór, dobrze się go słuchało tak czytając Twój wpis (tak, tak, cwaniara ja, najpierw przejrzała czy nie wrzuciłeś jakiegoś linku zanim zaczęła czytać ;D). Co do samego filmu - oczywiście nic dziwnego, że nie znam, ale ze względu na to, że gra w nim Jakub Gierszał, jestem skłonna obejrzeć. Co prawda kojarzę go jedynie z jakiś zwiastunów (bo przecież "Sala samobójców" do dzisiaj czeka, aż ją w końcu CAŁĄ obejrzę) ale ewidentnie ten aktor ma coś w sobie.
    Pozdrawiam,
    A. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktor jak najbardziej. ^^ Jeszcze Nieulotne, najnowsza Hiszpanka czy Moralność Pani Dulskiej - Teatr Telewizji. Produkcje może różnej jakości, ale aktor ten sam :)
      O Sali Samobójców muszę napisać!! Kiedy? Nie wiem, ale może to ... 8 powtórce w życiu?! :D
      Dziękuję za to, że komentujesz, jesteś niesamowicie szybka. Miło, że obserwujesz. POZDRAWIAM!

      Ps. Muzykę zawsze warto wkleić, ha:DD

      Usuń
  2. Film grany w moim mieście,kilka razy przypadkiem weszłam na plan hehe :P Miła atmosfera i przemyślane szczegóły. Film zasługuje na uwagę.:)

    OdpowiedzUsuń