poniedziałek, 1 września 2014

Maria Peszek - Jezus Maria Peszek - recenzja płyty

Reakcje części ludzi na płytę Jezus Maria Peszek dowodzą, że to album na który czekano. Ot, wywołał spore poruszenie, podczas gdy promowano go udzielanymi przez Marię wywiadami,  które dotyczyły jej depresji przebytej m.in. w Bangkoku. Istotnie, promocja promocją, pytanie jednak, co lepiej wpływa na wizerunek ludzi sławnych? To, czy są pełni energii, najzdrowsi, najsilniejsi itp..., ponieważ tego typu wartości obecnie kreują media, czy depresja i słabości? Maria to inteligenta kobieta, pełna charyzmy i osobowości. Czytając lub oglądając udzielane przez nią wywiady zdecydowanie jestem przychylny powiedzieć, że mam do czynienia z kimś, kto nie szuka taniego rozgłosu, nie pretenduje do bycia celebrytką, a jest człowiekiem posiadającym własne zdanie i własną wizję artystycznej drogi. Zresztą.. w omawianym tutaj albumie można znaleźć tylko na te słowa potwierdzenie.


Tamto było tytułem wstępu , tutaj zacznijmy od konkretów. Album został wydany 3 października 2012 r. nakładem Mystic Production, a wyprodukował go Michał Król. Składa się z 12 utworów, a całość trwa 41 minut i jest utrzymana w klimacie alternatywnym. Mamy tutaj więc świetnie opracowane muzycznie utwory oraz na takim samym poziomie teksty. Melodie od mrocznych do żywych. Tworząc piosenki skoncentrowano się na użyciu gitar, elektroniki oraz fortepianu. Tego ostatniego nieraz tkliwie (Nie wiem, czy chcę), ale także melancholijnie (Zejście awaryjne). Wyróżnić można stylistykę: mocno instrumentalną, elektroniczną oraz spokojniejszą – fortepianowo - gitarową. 


Maria  odkrywa tutaj prawdziwą siebie. Jej poprzednie dwa albumy stanowią rodzaj wizji artystycznej – przedstawienia, w którym mocno operowano grą słów czy metafor. Tam koncentrowano się na formie, na efekcie, który ma osiągnąć dany utwór, tak aby stworzyć dzieło oryginalne i wyróżniające się. Ta trzecia płyta jest inna. Takiej Maria Peszek nigdy jeszcze nie nagrała! Nie miała okazji, by napisać piosenki i by poruszyć tak wiele ważnych tematów, które są jej osobiście bliskie. Treść ich wypływa z jej autentycznych przeżyć, poglądów – po prostu życia.

W jednym  z ciekawszych wywiadów, artystka opowiedziała o swoim wewnętrznym odkryciu, które sprawiło, że dopiero po nim czuje się naprawdę szczęśliwa. Przeżywając trudne chwile, uświadomiła sobie, że tak naprawdę ani Bóg, ani premier, ani żadna inna osoba, jej nie pomoże. Jej szczęście zależy od niej. Dodała także, że ludzie lubią zrzucać na innych odpowiedzialność za swoje krzywdy, cierpienia oraz błędy.


Dlatego,  jak już wspomniałem, ta płyta stanowi przełom w jej karierze. Jest to obecne w sposobie wyrażania siebie, od podjętej tematyki po sposób pisania tekstów. Wcześniej lawirująca pomiędzy tematyką uczuć i seksualności oraz operowania żartem, teraz nadal z dystansem, ironią i lekkością podejmuje się tematów ważnych dla niej osobiście jak depresja, ateizm, patriotyzm, miłość czy macierzyństwo. Ta różnorodność wyróżnia to wydawnictwo. Charakter jej muzyki uległ znacznemu uformowaniu, a jej wokal stał się mniej aktorski, a bardziej naturalny. W warstwie tekstowej Peszek nie tylko bawi się formą. Znaczne większe niż kiedykolwiek znaczenie ma treść. Warto zaznaczyć, że podsumowując - teksty nie są skomplikowane, lecz wymagają zrozumienia konwencji artystki i otwartości na temat. 

W auto-piosence  Ludzie Psy mówi o sobie "śmieciowa królowa" oraz "ja nie dobro narodowe" czy "Bóg opuścił mnie". Ma dystans wobec samej siebie, a już na pewno nie jest przejęta komentarzami kierowanymi pod jej adresem. Dystans i ironia nie opuszcza tekściarkę w Nie ogarniam, gdzie śpiewa "Załamanie nerwowe, dzwoń po pogotowie..." albo "Jezus Maria Peszek, nie potrzebne skreślić". Warte uwagi jest Amy, która zwraca uwagę na śmierć znanej piosenkarki - Amy Winehouse... i robi to ciągle w sposób żartobliwy ("a obok jej zwłok jak kot czuwał tylko słynny kok"), i nie do końca poważny potępiając jej "za kreską kreska, aż będę niebieska". Przypominającym trochę dawną twórczość jest Padam z żywym i wesołym fortepianem, prostota,   zabawa słowem i  tekst o miłości. Nie pasuje do reszty, ale stanowi bardzo przyjemny przerywnik podczas słuchania albumu. Błędem za to było promowanie jego nim na samym początku. Piosenką, która nijak ma się do tego, co prezentuje ta płyta. 
Największe  jednak oburzenie, wśród osób o poglądach prawicowych, spowodowały piosenki Sorry Polsko, Pan nie jest moim pasterzem oraz Nie wiem, czy chcę, oskarżając o obrazę i prowokację. 




Album Jezus Maria Peszek zdecydowanie wyróżnia się wśród innych na polskiej arenie muzycznej. Jest powiewem świeżości pod względem tematyki i oryginalności. Trudno o tak zindywidualizowaną i odważną osobowość muzyczną w Polsce. Pomimo wszystkiego w formie muzyczno-tekstowej nie jest mocno skomplikowana. Trudność stanowi zrozumienie i zaakceptowanie materiału. Przystępna muzycznie, dobrze napisana, ważna oraz odważna. Pisząc o ważnych dla autorki sprawach, przy okazji odsłania przywary społeczeństwa i ludzką naturę.

Ocena:8/10

2 komentarze:

  1. Myślę, że każdy ma prawo wyboru do tego czy chce być rodzicem czy nie. Bardzo ciekawy blog ;) Na pewno zajrzę częściej ^^

    http://inna-niz-inni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawem każdej jednostki jest wolność. Taka oczywiście, która nie ogranicza wolności drugiej osoby.
      Dziękować Tobie bardzo :D i miło mi, że zaglądasz.

      Usuń