niedziela, 3 sierpnia 2014

33 SCENY Z ŻYCIA (2008) - FILMY MAŁGOŚKI SZUMOWSKIEJ - O ŚMIERCI INACZEJ


Małgośka Szumowska to reżyserka należąca do młodego pokolenia, która swoją karierę rozpoczęła tuż po ukończeniu studiów filmowych. Jej etiuda dokumentalna Cisza uzyskała wiele nagród na całym świecie. Już w 1999 r. obecna była na prestiżowym festiwalu w Cannes. Przez wiele lat tworzyła dokumenty, w 2000 r. nakręciła swój fabularny debiut. Cały czas zyskiwała przychylność krytyków w Europie. Współpracowała z niemieckimi oraz francuskimi producentami. Jaką jest reżyserką? Nie chce tworzyć kina zaangażowanego społecznie czy ideologicznie, choć podejmuje tematy ważne. Obchodzą ją kwestie natury, emocji i pragnień człowieka. Pewne tematy, problemy, stają się pretekstem do ukazania czegoś innego. W Sponsoringu (2011) historie dziewczyn mają wpływ na dziennikarkę oraz ukazują wewnętrzne pragnienia człowieka. W głośnym W imię (2013) historia księdza homoseksualisty nie stanowi wyłącznie rozprawy nad kondycją Kościoła, ale człowieka, jego samotności i radzenia sobie ze światem i z sobą. Dlatego film 33 sceny z życia, trochę mniej udany niż wyżej wymienione, nie jest filmem ani tylko czarnym, ani tylko białym... który pokazuje śmierć bliskich osób w sposób bardzo poważny i jednostronny. Nie jest to dramat pełen bólu i rozpaczy. A przynajmniej nie tylko.






33 sceny z życia to historia artystki – Julii Szczęsnej. Ma męża – kompozytora. Ma przyjaciela z którym tworzy. Razem uwielbiają spędzać czas u rodziców na wsi. Los komplikuje się, kiedy matka Julii niespodziewanie dowiaduje się, że jest chora na raka. Niestety, choroba znajduje się w zaawansowanym stadium i nie ma szans na wyzdrowienie. Jak w tej sytuacji zachowają się bohaterowie?

Film wyprodukowany został w koprodukcji niemiecko-polskiej. W związku z czym w filmie udział wzięli niemieccy aktorzy, czyli znani i dobrzy: Julia Jentsch i Peter Gantzler. Niestety, o ile w przypadku Sponsoringu, który był filmem głównie francuskojęzycznym, tak tutaj, przy większości polskich aktorów i akcji dziejącej się w Polsce, pojawił się dubbing niemieckich aktorów (m.in. Dominika Ostałowska). Wypada on niezbyt ciekawie, bo po prostu sztucznie. Część scen z nimi jest dziwnie zmontowana. Czasem unika się  twarzy aktorów. Gdy się już ich pokazuje, ruch ust oczywiście nie ma pokrycia z wypowiadanymi polskimi zdaniami. Tamte momenty były nienaturalne. Męża Julii zagrał Maciej Stuhr. Małgorzata Hajewska-Krzysztofik rewelacyjnie wcieliła się w postać chorej matki. Jej filmowy mąż, czyli w tej roli, Andrzej Hudziak to postać wyrazista. W filmie zobaczymy także aktorów drugoplanowych, czyli Izę Kunę oraz Rafała Maćkowiaka. Zdjęcia leżały w bardzo dobrych rękach, czyli w rękach byłego partnera Szumowskiej, lecz stałego współpracownika – Michała Englerta. Film okazał się sukcesem kina 2008 r. Zdobył 14 nagród, które przyznano na rozdaniu Orłów, Złotych Kaczek, Lwów czy MFF w Locarno. Uznano go za najlepszy film, doceniono muzykę, montaż, scenariusz zdjęcia, reżyserie oraz grę Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik.

Jeżeli więc mamy aktorstwo na przyzwoitym poziomie, solidnie wykonane zdjęcia, zdobyte nagrody, to to nie wystarczy. Jaki jest ten film? Wątek główny daje nam możliwość zaobserwowania bohaterów i ich świata. To nie akcja jest tutaj ważna, lecz jedynie wydarzenie stwarza tło dla innych procesów. Każdy bohater jest wyjątkowy i niejednoznaczny. Główna bohaterka odkrywa przed nami swoje ukryte pragnienia. Żyjąc z mężem Piotrkiem (kompozytor, często koncertuje, wyjeżdża) czuje się, jakby była z kimś na odległość. Nie potrafi być jednak z nim szczera. Ojciec – z jednej strony z dystansem podchodzący do życia, pomimo próby radzenia sobie, najpierw z chorobą (nocna scena podczas świat Bożego Narodzenia, kiedy to upity, w dobrym humorze żartuje wraz z córką z chorej, śpiącej, że jest "jakby umarła") swojej żony, później z jej śmiercią, okazuje się bardzo emocjonalnym i wrażliwym człowiekiem. Współpracownik Julii – Adrian – osoba niezwykle spokojna i skryta, przez cały film intryguje. Przyrodnia siostra – Kaśka nie wytrzymuje trudnej opieki nad matką. Pomimo niecodziennych okoliczności, nosi w sobie poczucie żalu do niej.


Małgośka Szumowska

Małgośka Szumowska unika drastycznych scen, które mogłyby w nas wzbudzić poczucie litości i stać się powodem wyciśnięcia łez. Wprawdzie jest w filmie kilka takich momentów, lecz sama śmierć matki, ukazana jest krótko i dość bez emocjonalnie. O wiele więcej czasu poświęcono dylematom, towarzyszącym wyborze pogrzebowej sukni dla zmarłej.... Sama choroba nie jest pozbawiona scen humorystycznych, a pogrzeb nie jest pozbawiony zwyczajnych rozmów. Bohaterowie byli w pełni świadomi nieuniknionego końca choroby bez szans, dlatego ich stosunek był inny. Był to pewien sposób radzenia sobie ze stresem, który był trudny i powodował nawet konflikty rodzinne.

Historia przebiega chronologicznie. Zdecydowano się na wyraźne zasygnalizowanie rozdziałów poprzez oddzielające  kilkunastosekundowe momenty czarnego ekranu, przy którym dumnie gra dramatyczna muzyka, świetnie dawkująca napięcie, równie dobrze skomponowana przez Pawła Mykietyna. To ciekawy zabieg. W filmie W imię... każdy z bohaterów opisany jest zdecydowanie dokładniej, co sprawia, że więcej wiemy o nich i głębiej możemy zrozumieć temat – tam temat samotności. Tutaj jest tego zdecydowanie za mało. W obliczu śmierci każdy się zmienia. Czuć jednak niedosyt. W szczególności, że postać głównej bohaterki nie jest do końca dobrze przedstawiona. Może gdyby tak szerzej ukazać jej dylematy, wobec męża, stosunek do choroby, śmierci, matki, to byłoby lepiej. Jak  na główną bohaterkę... to tego brakowało. 

Autorka filmu historię zaczerpnęła ze swojego życia. Inspiracją była śmierć jej matki – pisarki – Doroty Terakowskiej, a następnie jej ojca – dziennikarza, Macieja Szumowskiego. Ten film stanowi dla niej dzieło nieco autobiograficzne, a na pewno osobiste. W każdym razie Szumowska nie ujmuje ludzi w sposób stereotypowy i schematyczny czy bez osobowościowy. Każdemu nadaje ją. Nie idealizuje. Pokazuje zróżnicowaną istotę człowieka, składającego się z różnych emocji, pragnień, odczuć czy postaw, nawet tych wobec śmierci. Dlatego mamy w tym filmie dystans, śmiech czy pretensje wśród śmierci i choroby, ale mamy też brak zaspokojonych uczuć czy ból z powodu utraty bliskiej osoby. Po śmierci rodziców nic już nie będzie takie jak dawniej i najdobitniej pokazują to zmiany, jakie zachodzą wśród bohaterów tego filmu. To jest kino dla osób lubiących nietypowe podejście do tematu, koncentracje na człowieku, emocjach i życiu, aniżeli na akcji i historii. Nie jest to kino dla ludzi, nie szukających prawd o człowieku i życiu oraz dla tych, dla których wyżej wymienione rzeczy są nudne. Film sam w sobie udany, choć nie pozbawiony luk, wartych dopracowania. Śmiało można obejrzeć!

Ocena:6,75/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz