niedziela, 21 grudnia 2014

Curly Heads - Ruby Dress Skinny Dog (2014) - Recenzja albumu - proszę więcej keczupu!







Data Wydania: 21.10.2014
Gatunek: Rock 
Skład zespołu: 

Dawid Podsiadło (śpiew)
Oskar Bała (gitara)
Tomasz Szuliński (gitara)
Tomasz Skuta (gitara basowa)
Damian Lis (perkusja)








Młodzi i pełni zapału


Mają po 21 lat, a już na koncie wydanie debiutanckiego albumu i to nakładem dużej wytwórni Sony Music. Pracowici - w ciągu dwóch lat udało im się wypracować swój warsztat, a Ruby Dress Skinny Dog jest ich wreszcie odnalezionym brzmieniem. Choć z pewnością wciąż szukają, bo to dopiero początek. Przed nimi kolejne wyzwania i możliwości wyrażania siebie i emocji. W tym także poszukiwanie formy i ciągły rozwój. W końcu chcą w przyszłości zapełnić Wembley po brzegi. Tak naprawdę, nie wiadomo, co ona przyniesie. Pasja i praca to składniki na sukces. To ich pierwszy krok w dorosłość, który jest udany. Album bowiem jest spójny pod względem brzmienia, choć po jego przesłuchaniu chciałoby się: "więcej!". Ten ok. 40 minutowy materiał jest rockowym, brudnym, choć jeszcze typowo młodzieńczym graniem. Znalazło się w nim miejsce na fajne i bardzo żywe utwory jak wpadający w ucho Love Again czy Diadre oraz na utwory bardziej dojrzałe jak "Till You Got Me , Midnight Crash oraz Synthlove. Te dwa ostatnie uważam za najwybitniejsze na płycie, o bardzo ciekawym brzmieniu, dojrzałej kompozycji i tekście. 



Oblicza Dawida 

W przeciwieństwie do solowego projektu, to Dawid na Dogu jest człowiekiem o ekspresyjnym obliczu. Jak wspominał, podczas nagrań wreszcie zaczął chodzić, skakać, krzyczał, przez co bardziej wyrażał siebie. To słychać - wokal jest mocny, pojawia się krzyk. Dotychczasowych słuchaczy zaskoczy.

HOT (album) DOG, choć mało keczupu

Dlaczego chciałoby się więcej? Na tym nie długim album jest kilka słabszych piosenek. To pozostawia niedosyt. Chciałoby się posłuchać czegoś jeszcze tak dobrego jak wspomniane Synthlove, Love Again czy też dobre Ruby Dress Skinny Dog. Teksty wyzwalają emocje. Są opisem krótkich historii przeżyć młodego człowieka, który na swojej drodze musi zrozumieć problemy i zawiłości miłosne, jak i siebie samego. Minusem jest jednak pewna powtarzalność w obrębie całej płyty, która trochę nuży i pozostawia odbiorcy mniej do odkrycia. Mam nadzieję, że wszelkie wady można wybaczyć. Bowiem na następnej płycie musi być już tylko lepiej. Artyści dojdą do momentu, w którym odkryją siebie na nowo, co pozwoli im na nowe pomysły, na nowy sposób wyrażania siebie. Życie przyniesie im nowe doświadczenia i nowe inspiracje do tworzenia. Bo brak oryginalności i powtarzalność to wróg, kiedy jest się muzykiem. Z krążkiem, potocznie przeze mnie nazwanym DOGIEM, warto się zapoznać, oj warto, bo być może za parę dobrych lat będzie to kapela niezwykła, a w tej chwili powiedzieć można, że przecież jakoś trzeba zacząć. A współcześnie..., w Polsce trudno znaleźć... takich ludzi i wartą uwagi muzykę. 

PS. Track 11 - M.A.B to ciekawy i dobry eksperyment.

OCENA:7,5/10






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz